Smoked Porter to piwo wędzone w stylu American Porter, które przecierało szlaki, wówczas niezbyt popularnemu stylowi w USA. Pierwsze warki uwarzono w 1988 roku, które zapoczątkowały limitowaną edycję tego trunku. Dodatkowo można napisać, że opisywany styl nadaje się do leżakowania. To znaczy, że z każdym rokiem nabiera dodatkowych walorów smakowo/zapachowych, w tym celu każda partia piwa jest oznakowywana rocznikiem na etykiecie. Należy zaznaczyć, że nie każde piwo zyskuje na leżakowaniu, w przeciwieństwie do piw ciemnych, mocno alkoholowych o wysokim ekstrakcie. Piwa mocno chmielone powinny być degustowane jak najświeższe, ponieważ dość szybko traci na aromacie.
Przechodząc już do degustacji chciał bym zaprosić do przeczytania moich wypocin na temat tego trunku, a poniżej degustacji zamieszczę kilka zdjęć z rowerowego weekendu w Trójmieście, zapraszam.
Skład: słody: dwu rzędowe pale, Munich, cristal, chocolate, black patent, smoke of the Munich malt with alder wood
chmiele: Chinook, Villamette,
drożdże: White Labs WLP002
Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 16,5%
IBU: 45
Piana: Piana drobno i średnio pęcherzykowa, szybko opadająca do niskiej warstwy w kolorze beżowym.
Kolor: Ciemno brązowy z rubinowymi refleksami
Zapach: Wyraźne zapachy wędzone, które dominują nasze nozdrza. Na drugim planie nuty palone/ ciemnych słodów oraz aromaty dojrzałego piwa czyli wiśniowe, suszonych śliwek. Bardzo przyjemny aromat, zdominowany przez wędzonkę, pobudzający nasze ślinianki do wzmożonej pracy.
Smak: W smaku również wyraźnie wychodząca przed szereg- wędzonka. Słody palone odgrywają już większą role w smak, przez co możemy dostrzec przyjemną kwasowość. Piwo nie jest wytrawne, bardziej w kierunku słodkiego o goryczce na średnim poziomie. Niskie nasycenie dodatkowo wpływa na genialną pijalność. Alkohol nie wyczuwalny, zarówno w smaku jak i aromacie.
Podsumowując: Bardzo dobre piwo, z genialnym bukietem wędzonym. Praktycznie nie ma się do czego przyczepić. Butelka 650 ml błyskawicznie została opróżniona co tylko świadczy o wspaniałej pracy browaru z Alaski. Jak dla mnie, najlepsze piwo wędzone jakie miałem okazję degustować. Życzył bym sobie podobnego efektu w Porterze Bałtyckim. Szczerze polecam.
A na koniec kilka zdjęć z ostatniej wycieczki z cyklu- 'wokół komina' czyli Gdynia-Hel-Gdynia:
![]() |
Mój wysłużony aczkolwiek wierny kompan podróży |
Browar i piwo, to jest to.:) Dobrze, że nie próżnujecie!
OdpowiedzUsuńDzięki;) to prawda, trzeba jakoś zagospodarować ten wolny czas, a nie ma nic lepszego jak rower w towarzystwie dobrego piwa:D
OdpowiedzUsuń